Kartka z kalendarza. 5 sierpnia – rzeź Woli

Autor: Dr Tomasz Sińczak
Podziel się tym wpisem:

Masakra ludności warszawskiej Woli jest jedną z najstraszniejszych zbrodni popełnionych na narodzie polskim podczas II wojny światowej. Często jest określana jako największa jednostkowa masakra ludności cywilnej podczas wojny i zarazem największa w historii jednostkowa zbrodnia dokonana na Polakach.

Eksterminacja Woli została przeprowadzona przez niemieckie formacje SS i policji (Ordnungspolizei). Była bezpośrednim odbiciem postanowienia Hitlera z niesławnego rozkazu o konieczności wymordowania wszystkich mieszkańców Warszawy i zniszczenia miasta.

Liczbę zamordowanych szacuje się na od piętnastu do sześćdziesięciu pięciu tysięcy. Przeszła do zbiorowej świadomości również jako jeden z największych przykładów niemieckiego okrucieństwa.

Uderzenie na Wolę i tragedia 5 sierpnia 1944 r.

Niemcy dokonali ataku na Wolę, by odbić jedną z głównych arterii komunikacyjnych miasta. Atak nastąpił 5 sierpnia 1944 roku o godzinie 7.00. Mimo znacznej przewagi technologicznej i użycia lotnictwa okupantom nie udało się osiągnąć szybkich sukcesów. Wspierani przez czołgi spotkali się z silnym oporem Zgrupowania Radosław.

Wprowadzając w życie obłąkańczy rozkaz o wymordowaniu mieszkańców miasta zabijali wszystkich, niezależnie od tego, czy byli oni żołnierzami, czy cywilami. Ofiarą okrucieństwa Niemców padają między innymi pacjenci i medycy ze Szpitala Wolskiego przy ulicy Płockiej 26. Zamordowano sześćdziesiąt osób personelu medycznego i około trzystu pacjentów.

Chaotyczne mordowanie bezbronnych

Przed południem mordowano w dużej mierze w sposób chaotyczny zabijając całe rodziny tam gdzie zostały znalezione, lub po wyprowadzeniu ludzi na chodnik przed kamienicami w których mieszkali. Do piwnic w których ukrywali się cywile wrzucano granaty i strzelano seriami z broni maszynowej.

Zorganizowane zabijanie zaczęło się popołudniu. W fabryce Ursusa przy Wolskiej 55 Niemcy i Rosjanie z RONA zamordowali około siedmiu tysięcy ludzi. W zajezdni tramwajowej przy Młynarskiej 2 zbrodniarze mordowali mieszkańców ulicy Kraszewskiego. Gdy braknie kul zabijali uderzając kolbami karabinów w głowę. Dzieci gładzono poprzez roztrzaskanie o ścianę. Panowała tak nieopanowana akcja zabijania bezbronnych, że niektórzy z niemieckich żołnierzy obserwując potworne sceny popadali w załamanie nerwowe.

Po rozkazie von dem Bacha

Okrucieństwo i przemoc wymierzona we wszystkich mieszkańców była wprawdzie miła sercu nazistowskiej wierchuszki, przekonanej o znakomitej okazji do rozwiązania problemu polskiego raz na zawsze, ale utrudniała pacyfikatorowi Powstania Warszawskiego Erichowi von dem Bachowi realizację swojego podstawowego celu.

Wielkie zrewoltowane miasto na tyłach frontu nie wróżyło niczego dobrego. Rozkaz von dem Bacha by oszczędzić kobiety i dzieci miał więc raczej pobudki praktyczne, niż humanitarne, a i tak dotarł do niektórych jednostek z opóźnieniem. Ponadto nie wszyscy zaczęli się do niego szybko stosować, rozzuchwaleni możliwością swobodnego mordowania.

6 sierpnia Niemcy skutecznie przebili się przez polskie pozycje. Jeden z batalionów Dirlewangera dotarł, aż do Ogrodu Saskiego. W wielu miejscach kontynuowano mordowanie. Zamordowano między innymi wszystkich mieszkańców ulic: Chłodnej, Leszno, Towarowej i Żelaznej. Eksterminacja na masową skalę trwała do 7 sierpnia. Potem spadła intensywność mordów w dzielnicy, choć nie ustała całkowicie.

Skip to content