
Kartka z kalendarza. 6 lipca – Unia florencka
W historii Europy Środkowej i Wschodniej nie ma bardziej dramatycznego i bardziej frapującego procesu niż rozbrat dróg kościołów wschodnich i zachodniego. Po części jest on metaforą poszukiwania własnej drogi przez obie części kontynentu.
Cześć oddychająca płucem bizantyjsko-ruskim, cechuje się wschodnią wersją chrześcijaństwa zwaną potocznie prawosławiem, a ta, której lepiej było oddychać płucem rzymskim, trwa przy wyznaniu katolickim. Przez lata jednak zarówno jedno, jak i drugie wyznanie, konkurowały ze sobą i trwały w konflikcie opartym na przekonaniu o własnej wyższości.
Kiedy w pierwszej połowie XV wieku Cesarstwo Wschodniorzymskie było już tylko cieniem swojej potęgi i jego władcy zabiegali na Zachodzie o wsparcie w walce z Osmanami toczyła się gra o unię obu kościołów. Jej pozornym finałem była unia we Florencji.
W przeddzień unii
Kościół zachodni był na przełomie XIV i XV wieku w sytuacji sporu o wyższość postanowień soboru nad decyzjami papieża. Taki moment był wręcz oczekiwany dla duchownych Kościoła wschodniego. Widzieli w nim okazję do tego by skutecznie przypomnieć się w Rzymie i zatrzymać rozłam między Wschodem i Zachodem. Nie bez znaczenia był fakt, że chylące się ku upadkowi Cesarstwo widziało w unii możliwość uzyskania pomocy Zachodu w walce z Osmanami, którzy poczynali sobie na Bałkanach coraz pewniej.
W zasadzie od drugiej połowy XIV wieku większość monarchii tego wielkiego półwyspu było już wasalami sułtanów tureckich. Na sobór do Florencji przybyli delegaci z Cesarstwa w najwyższej randze. Delegatom przewodził cesarz Jan VIII Paleolog (1425 – 1448). Wraz z nim przybył na Półwysep Apeniński patriarcha konstantynopolitański Józef II (1416 – 1439).
Unia florencka
Unia Kościoła wschodniego i zachodniego została zawarta 6 VII 1439 roku. Strona bizantyjska uznawała w dokumencie prymat papieża i doktrynę dotyczącą ognia czyścowego. Strona bizantyjska zachowała też prawo do używania prosfory podczas komunii. Unia między Wschodem i Zachodem szybko jednak upadła.
Z biegiem czasu różnice dały mocno o sobie znać. Część duchownych z regionów już podbitych przez muzułmanów nie widziało w unii żadnych korzyści. Przeciwko były też środowiska monastyczne Wschodu, które nie miały zamiaru uznać przewodniej roli papieża. Po upadku Konstantynopola w 1453 stało się jasne, że nie ma środowiska politycznego, które kurczowo by się jej trzymało. W latach osiemdziesiątych piętnastego wieku postanowienia unii zniesiono.