
Sankcje zdemolowały gospodarkę Rosji
Zachodnie sankcje nałożone na ten kraj uprawiający międzynarodowy terroryzm, doprowadzą do ekonomicznej zapaści – prognozują analitycy z Yale School of Management.
Według ostatniego raportu z Rosji wyprowadziło się już ponad 1000 zagranicznych korporacji. Produkcja przemysłowa jest na krawędzi wydolności. Pracę straci 5 mln osób. Doprowadzi to wzrostu wydatków socjalnych i biedy. Rosja nie będzie w stanie produkować wielu dóbr. Inne – importowane z zachodu – szczególnie te wysokiej jakości, przestaną być dostępne dla konsumentów.
Sankcje działają, choć nie są tak radykalne jak chciałaby tego Ukraina, Polska, Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania. Wciąż gros przychodów tego agresywnego państwa stanowią zyski ze sprzedaży ropy naftowej i gazu ziemnego. Jednak światowa dywersyfikacja tych dostaw, głównie w Europie – dotychczas największym kliencie tamtejszych firm energetycznych, na którą przypada 83 proc. rosyjskiego eksportu – pogłębi zapaść.
>>>Czytaj także: Trójmorze szansą na zmianę układu geopolitycznego w Europie<<<
Są branże, które już dziś nie dają rady. Kompletnie załamał się przemysł motoryzacyjny. Sprzedaż aut spadła ponad trzykrotnie. O 20 proc. Zmniejszyły się także obroty handlu detalicznego. Przed sklepami, które lata dzień zamkną swoją działalność ustawiają się gigantyczne kolejki.
Sześć pakietów sankcji UE objęły ponad 100 firm i kluczowe osoby z otoczenia Władimira Putina. Zamrożono rosyjskie rezerwy walutowe zagranicą a banki zostały odcięte od systemu SWIFT. Na Rosję swoje sankcje nałożyli także Brytyjczycy, USA, Kanada i Japonia. W rezultacie produkcja w tym kraju skurczyła się o 10 proc.
Rosyjski PKB może spaść w tym roku, w zależności od prognoz nawet o 15 proc. Taką liczbę podał Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Reorientacja rynków z Europy na Azję może trwać latami, a efekt tych działań nie jest pewny. Najbardziej dotknięty będzie sektor wysokich technologii. Zachodnich rozwiązań nie da się rozwiązać chińskimi czy indyjskimi podróbkami.
Niemniej, jak donosi Financial Times, EU i Wielka Brytania w pewnym sensie złagodziły sankcje na rosyjską ropę, gdyż boją się wzrostu cen na rynkach i kosztów dla gospodarki. W tym celu opóźnia się plan wykluczenia Rosji z rynku ubezpieczeń morskich dla statków przewożących rosyjską ropę. Gdyby wszedł w życie, rosyjski eksport straciłby dostęp do części światowej floty tankowców. UE i Brytyjczycy przeciągają jednak wprowadzenie tych przepisów w życie, zasłaniając się bezpieczeństwem energetycznym.
>>>Czytaj także: „Nie” dla rosyjskiej telewizji w UE<<<
Z rynku wypadłyby miliony baryłek ropy a to mogłoby spowodować wzrost cen. UE z kolei wciąż przymyka oko na transakcje z państwowymi firmami takimi jak Rosnieft, które przewożą ropę do krajów trzecich. Grupa G7 chce natomiast wprowadzić nowe zapisy, że takie transakcje możliwe byłyby tylko w przypadku cen niższych niż rynkowe. Miałoby to doprowadzić do spadku cen ropy naftowej dla odbiorców końcowych – zapewniają urzędnicy.
fot. Twitter