Gazowy deal z Gazpromem skierowany przeciw Ukrainie, napędzanie kryzysu energetycznego w Europie oraz krytyka samoobrony Ukrainy w starciu z Rosją, każą zadać pytanie: czy Berlin jest już lojalnym sojusznikiem Moskwy?
Siły zbrojne Ukrainy po raz pierwszy w walce użyły tureckiego drona Bayraktar TB2. Sytuacja miała miejsce pod koniec października w obwodzie donieckim. Dron miał zniszczyć działo z rosyjskiej baterii haubic D 30. Wcześniej Rosjanie zabili jednego z ukraińskich żołnierzy, broniącego ojczyzny.
Jednocześnie amerykański wywiad donosi, że w pobliżu granicy z Ukrainą Rosja gromadzi znów spore ilości wojsk, co nie wygląda na ćwiczenia. Sytuacja przypomina tę z kwietnia, a Kreml nasilił obecnie swoją antyzachodnią retorykę. Z wykorzystaniem Białorusi i użyciem migrantów prowadzona jest także wojna hybrydowa z Litwą, Łotwą i Polską.
W pobliżu strefy granicznej pojawiły się systemy rakiet Iskander, Czołgi T-72B oraz T-80U, transportery opancerzone oraz haubice samobieżne. Na Zachód przesunięta zastała 41. Armia Rosji oraz 1. Gwardyjska Armia Pancerna. W sumie rozlokowanych zostało ponad 100 tyś. żołnierzy.
Niemcy wobec działań Trójmorza
Podczas, gdy działania Władimira Putina spotykają się z solidarną krytyką USA, NATO i krajów Trójmorza, z szeregu wyraźnie wyłamuje się Berlin. Niemiecki rząd potępił użycie drona przez Kijów, obawiając się eskalacji walk w regionie. Rzeczniczka MSZ Andrea Sasse zasugerowała nawet, że jest to naruszenie porozumień mińskich.
Niemcom wyraźnie nie podoba się wspieranie jedności terytorialnej Ukrainy przez państwa Trójmorza, w tym Polskę. Z Kremlem zaś łączą ich interesy gospodarcze, dostęp do tanich surowców, co umożliwia Moskwie uzyskiwanie politycznych wpływów w UE. Berlin zdaje się zapominać, że jest członkiem NATO. Zmiękczanie stanowiska wobec Kremla jest na rękę administracji Władmira Putina.