W obliczu wojny rosyjsko-ukraińskiej Unia Europejska stanęła przed koniecznością zasadniczej rewizji polityki energetycznej. Przyjęcie pakietu REPowerEU, wprowadzenie embarga na rosyjski węgiel i ropę naftową oraz działania ograniczające import gazu ziemnego miały być odpowiedzią nie tylko na potrzebę osłabienia finansowego Rosji, ale również na konieczność długoterminowego zabezpieczenia energetycznego państw UE. Niemniej jednak nie wszystkie państwa członkowskie przyjęły ten kierunek z równym entuzjazmem. Państwa takie jak Słowacja i Węgry, pomimo członkostwa w UE i NATO zachowują postawę wyraźnie sceptyczną wobec zaostrzania polityki sankcyjnej w zakresie dostaw surowców energetycznych z Rosji. Ich stanowisko nie wynika jedynie z uwarunkowań technicznych, lecz odzwierciedla głęboko zakorzenione zależności infrastrukturalne, kalkulacje ekonomiczne oraz logikę wewnętrznej polityki.
Uwarunkowania infrastrukturalne
Zarówno Słowacja, jak i Węgry wciąż funkcjonują w systemie przesyłu energii, który odziedziczyły po czasach Związku Radzieckiego. Oba państwa nie zdołały, w przeciwieństwie do Polski, państw bałtyckich czy Czech, zasadniczo przeorientować swojej infrastruktury energetycznej. Węgry nadal ponad 80% importowanego gazu ziemnego otrzymują z Rosji, głównie przez gazociąg TurkStream, który przez Serbię i Bułgarię dostarcza surowiec do Europy Środkowej. W przypadku ropy naftowej, ponad 90% przerabianej w rafinerii spółki MOL w Százhalombatcie, pochodzi z Rosji a dostawy są realizowane przez południową nitkę rurociągu Przyjaźń. Natomiast Słowacja prezentuje jeszcze wyższy poziom uzależnienia. Zgodnie z danymi z 2023 r., ponad 92% importowanej ropy naftowej i ok. 60-65% gazu ziemnego pochodziło z Rosji. Rurociąg Przyjaźń dostarcza surowiec do rafinerii spółki Slovnaft w Bratysławie należącej do węgierskiej spółki MOL. Co istotne, zarówno węgierska, jak i słowacka rafineria są technologicznie przystosowane do przetwarzania różnych gatunków ropy naftowej. Tymczasem alternatywne kanały importu – jak terminal w Omišalj i rurociąg Adria nie mają ograniczonej przepustowości i są w pełni zintegrowane z krajową infrastrukturą przesyłową. Tym samym istnieje możliwość zaopatrzenia obu zakładów w surowiec z kierunku innego niż Rosja.
Argumenty ekonomiczne – koszt rezygnacji z rosyjskich surowców
Gospodarki Węgier i Słowacji są silnie uprzemysłowione i energochłonne. Przemysł przetwórczy stanowi ponad 25% PKB Słowacji i około 22% PKB Węgier, a więc znacznie powyżej średniej państw UE (ok. 17%). Sektory takie jak przemysł motoryzacyjny, chemiczny, metalurgiczny czy produkcja nawozów są wyjątkowo wrażliwe na skoki cen energii. W 2022 r., w szczycie kryzysu gazowego, ceny spotowe LNG sięgały 300 EUR/MWh, podczas gdy Węgry nadal korzystały z długoterminowych kontraktów z Gazpromem, zapewniających ceny niższe nawet o 30-50%. Węgierski rząd w 2021 r. podpisał z Gazpromem 15-letni kontrakt na dostawy do 4,5 mld m³ gazu ziemnego rocznie, z możliwością renegocjacji cen i wolumenów. Dla porównania – całkowite zużycie tego surowca na Węgrzech wynosiło ok. 10 mld m³ w 2022 r. Słowacja również posiada długoterminowe umowy z Gazpromem, a główny operator SPP wykazywał istotne zyski dzięki niższym kosztom zakupu. Zrezygnowanie z tych kontraktów oznaczałoby konieczność przejścia na bardziej kosztowne dostawy z rynku spot, co przełożyłoby się na wzrost cen energii dla gospodarstw domowych oraz przemysłu. Wzrost cen energii w latach 2022-2023 w Słowacji doprowadził do spadku produkcji przemysłowej o 6,4% r/r i zamknięcia czasowego linii produkcyjnych w kilku zakładach motoryzacyjnych. Rządy obu państw obawiają się, że pełne odcięcie od rosyjskich dostaw mogłoby doprowadzić do trwałej utraty konkurencyjności i pogorszenia sytuacji na rynku pracy.
Motywy polityczne – energetyczny pragmatyzm jako strategia przetrwania
Rządy Viktora Orbána i Roberta Ficy wykorzystują politykę energetyczną jako narzędzie legitymizacji wewnętrznej. Obie administracje deklarują potrzebę „ochrony interesów narodowych” i unikania „ideologicznych decyzji Brukseli”. Retoryka „taniego i pewnego rosyjskiego gazu ziemnego” oraz „odrzucenia unijnych eksperymentów” dobrze rezonuje z elektoratem, który pamięta społeczne koszty transformacji ustrojowej i jest szczególnie wrażliwy na wzrost cen energii i inflację. Węgry jawnie dystansują się od polityki solidarności energetycznej UE, a więc sprzeciwiają się wspólnym zakupom gazu ziemnego, redystrybucji surowców w sytuacji kryzysowej i nie uczestniczą aktywnie w projektach typu REPowerEU, o ile nie są one związane z bezpośrednimi transferami finansowymi. Bratysława, choć formalnie mniej konfrontacyjna, również wykazuje niechęć do kosztownych reform i dużych inwestycji. Rządy obu państw preferują rozwiązania krótkoterminowe i zachowawcze nawet kosztem długofalowego bezpieczeństwa.
Scenariusze przyszłości
W oparciu o obecne trendy można sformułować co najmniej cztery scenariusze rozwoju sytuacji. Po pierwsze, status quo. W tym scenariuszu Węgry i Słowacja kontynuują import surowców energetycznych z Rosji w ramach obowiązujących derogacji. Takie podejście zapewnia krótkoterminową stabilność i utrzymanie konkurencyjności gospodarczej, ale grozi polityczną marginalizacją w UE, potencjalnym ograniczeniem dostępu do funduszy strukturalnych oraz reputacyjnym osłabieniem pozycji międzynarodowej. Po drugie, stopniowa transformacja. W tym rozwiązaniu państwa te decydują się na zwiększenie udziału importu z Zachodu – poprzez rozbudowę interkonektorów z Polską, czy Austrią, a także terminalu regazyfikacyjnego na wyspie Krk w Chorwacji (gaz ziemny), a także decydują się na wykorzystanie rurociągu Adria (ropa naftowa). W tym przypadku konieczne byłoby jednak uzyskanie znaczącego wsparcia finansowego z Funduszu Modernizacyjnego (Słowacja może liczyć na 1,3 mld EUR, Węgry na ponad 2 mld EUR) oraz know-how z UE. Efektem byłby wzrost kosztów energii, ale też stopniowe uniezależnianie się od Rosji. Po trzecie, nagłe odcięcie (np. w wyniku eskalacji wojennej lub decyzji politycznej UE). W takim przypadku obie gospodarki byłyby narażone na silne szoki. W ocenie niektórych ośrodków analitycznych w Europie nagły brak rosyjskiego gazu ziemnego mógłby obniżyć PKB Węgier o 2-4%, a Słowacji o 2-3%. Wzrosłoby w tym przypadku ryzyko przestojów w przemyśle, niedoborów energii i napięć społecznych. Po czwarte, integracja z polityką UE. Niewątpliwie jest to najbardziej ambitny scenariusz, zakładający pełne włączenie do strategii REPowerEU. Wymagałby jednak być może zmniejszenia marż w rafineriach, pozyskania gazu ziemnego z Norwegii, Azerbejdżanu i poprzez terminale LNG, a także inwestycje w odnawialne źródła energii. Potencjalne korzyści obejmowałyby zgodność z celami klimatycznymi UE, wzmocnienie pozycji w UE, dywersyfikacja gospodarki i potencjalnie większe bezpieczeństwo energetyczne.
Podsumowanie
Słowacja i Węgry nie są bezwolnymi ofiarami geopolitycznych realiów, lecz aktywnymi uczestnikami politycznego i ekonomicznego modelu, który sami wybrali. Ich sceptycyzm wobec sankcji energetycznych jest racjonalny z perspektywy wewnętrznej kalkulacji kosztów, ale krótkowzroczny w kontekście długofalowych zagrożeń. Jeśli oba państwa nie zdecydują się na przemyślaną, wspieraną przez UE transformację energetyczną, mogą znaleźć się w sytuacji politycznej izolacji i strategicznego uzależnienia, z którego późniejsze wyjście będzie jeszcze trudniejsze i kosztowniejsze. Droga do niezależności od rosyjskich surowców energetycznych istnieje, ale wymaga jednak odwagi politycznej, otwartości na współpracę i realnych inwestycji w przyszłość.