W roku 2016 w Rydze odbywał się kolejny szczyt inicjatywy (wówczas) 16+1 – formatu umożliwiającego spotkanie szefów rządów krajów Europy Środkowo-Wschodniej z premierem Chińskiej Republiki Ludowej. W powietrzu czuło się zainteresowanie perspektywami współpracy z dynamiczną i chłonną gospodarką wschodzącego mocarstwa. Łotewscy gospodarze niemal otwarcie rywalizowali z litewskimi sąsiadami o to który z krajów stanie się bałtyckim oknem dla „nowego jedwabnego szlaku”. Jak zawsze w tej części świata rozmowy o interesach musiały mieć geopolityczne tło. Ówczesny premier Chin, Li Keqiang w pewnym momencie zażartował że wszyscy jesteśmy prawie sąsiadami bo „między nami a wami jest tylko jeden kraj”. Ten geograficzny „żart” wzbudził w zgromadzonych sporą radość. Dziś , pod koniec roku 2024 z tamtych nastrojów pozostało raczej niewiele…
Czy wojna na Ukrainie ostatecznie zlikwiduje dotychczasowy format współpracy i kontaktów między Chińską Republiką Ludową a krajami Europy Środkowej. Czeski ośrodek analityczny Prague Security Studies Institiute w opublikowanej w październiku 2024 analizie pyta o dalsze trwanie Inicjatywy 14+1 (kiedyś 17+1). Przypomnijmy, że chodzi o cykliczne spotkania na poziomie rządowym między Chinami a krajami tej części kontynentu,
Autorka tekstu, Emma Isabella Sage, zwraca uwagę, że aktywności chińskiej w Europie Środkowej poświęcono o wiele mniej uwagi niż inwestycjom azjatyckiego giganta w krajach rozwijających się. A przecież większość krajów inicjatywy 14+1 to również członkowie NATO, więc te związki gospodarcze mają także swój ciężar polityczny. Zwłaszcza odkąd Pekin stał się kluczowym czynnikiem wspierającym Moskwę w prowadzeniu wojny. Wsparcie dla Rosji przyspieszyło erozję wspomnianego formatu. A sama wojna, przyspieszająca powrót do podziału świata na geopolityczne bloki, przyczyniła się też do upadku złudzeń na temat „Inicjatywy Pasa i Szlaku” jako panaceum na potrzeby gospodarcze regionu.
Jednak pierwszym momentem kryzysu formatu 17+1 okazał się rok 2021, kiedy Litwa opuściła inicjatywę. Pozornie mogłoby się wydawać, że odejście jednego niewielkiego kraju nie będzie miało takiego znaczenia a jednak w pewien sposób wpłynęło na całą Unię Europejską. Litwa otwarcie zaangażowała się w relacje ekonomiczne z Tajwanem. Ówczesny przewodniczący litewskiej parlamentarnej Komisji Spraw Zagranicznych, Žygimantas Pavilionis, powiedział, że Chiny dążą do przejmowania infrastruktury krytycznej w regionie i że w interesie kraju o takim potencjale i usytuowaniu geopolitycznym jak Litwa jest raczej budowanie relacji z krajami równie innowacyjnymi jak Chiny lecz demokratycznymi – jak Tajwan. Ten ostatni wkrótce otworzył na Litwie przedstawicielstwo co wywołało histeryczną reakcję Chin. ChRL nie tylko odwołała swojego ambasadora na Litwie i wydaliła litewskiego odpowiednika. Jednocześnie nałożyła na Wilno embargo handlowe, które było tak szeroko skonstruowane, że miało wpływ na całą UE. Mówiono wówczas, że Litwa całkowicie zniknęła z chińskich systemów celnych a litewskie towary nie były przetwarzane w portach i nie mogły uzyskiwać odpraw. Chiny zablokowały również odprawę produktów z innych krajów, które zawierały jakiekolwiek litewskie komponenty. Sprawa dotknęła zatem więcej krajów niż tylko Litwę, a problemy z chińskimi organami celnymi zgłaszały firmy z Niemiec, Szwecji i Francji.
Ostry odwet ekonomiczny ze strony Pekinu zmusił organy unijne do jasnego opowiedzenia się w tym sporze po stronie kraju członkowskiego, również na forum WTO (Światowej Organizacji Handlu).
Format współpracy określany od czasu odejścia Litwy jako 16+1 zmniejszył się znów w roku 2022 wskutek opuszczenia inicjatywy przez Estonię i Łotwę. Bezpośrednio ten krok miał wynikać z chińskiego wsparcia dla Rosji ale postępowanie wobec Wilna również miało swoje znaczenie. Nie da się też ukryć, że postępowanie krajów bałtyckich jest związane z narastająca rywalizacją USA-Chiny. Trzy kraje stale liczące się z możliwością agresywnych działań Rosji kierują swoje nadzieje w stronę Waszyngtonu i nie widzą sensu związków z chińskim sojusznikiem rządu Putina. Obecne nastroje są bardzo daleko od czasów szczytu tejże inicjatywy, który miał miejsce w Rydze w roku 2016 – gdy sami Chińczycy zdawali się podsycać nadzieje, że ekonomiczna współpraca może mieć ukryty lecz jasny dla wszystkich sens geopolityczny.
Format spotkań działa więc dziś jako 14+1, obecnie należą do niego : Bułgaria, Chorwacja, Czechy (które uważają się za „nieaktywne”), Grecja, Węgry, Polska, Rumunia, Słowacja i Słowenia oraz spoza UE : Albania, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Macedonia Północna i Serbia. Według autorki raportu pierwotnym zamiarem Pekinu przy inicjowaniu tego formatu była „gra na podział” wśród krajów UE. Nawet jeśli takie oceny są przesadzone to i tak w obecnej sytuacji można mówić o potencjalnym zagrożeniu. Rzeczywista działalność gospodarcza w ramach tego partnerstwa obejmuje niektóre z chińskich firm, które są objęte sankcjami USA, takie jak COSCO. Poza tym mimo znikomych obecnie efektów gospodarczych, format zwiększa zależność od Chin. Demontaż tej inicjatywy, czyli zaprzestanie spotkań poza forum UE byłby – zdaniem czeskiego ośrodka – istotnym krokiem w kierunku zmniejszenia ryzyka dzielenia krajów UE przez Pekin i jasnym sygnałem, że Europa wspólnie myśli o bezpieczeństwie inwestycyjnym.
Innym problemem, na który wskazuje raport praskiego think-tanku jest wsparcie Pekinu dla wszelkich „państw zbójeckich”, nie tylko Rosji ale też Korei Północnej i Iranu. Wsparcie to nie obejmuje tylko sfery politycznych deklaracji czy np. głosowań na forum ONZ ale też głęboką współpracę na wielu obszarach z wyraźnym nastawieniem na szkodzenie interesom zachodu.
.Nie chodzi zresztą tylko o państwa lecz również o współpracę z międzynarodowymi strukturami przestępczymi czy terrorystycznymi. Autorka wskazuje w tym miejscu na współpracę powiązanych z azjatyckim mocarstwem instytucji finansowych z meksykańskimi kartelami czy z Hamasem. Tego typu „sojusze” można wręcz traktować jako udział w „proxy-wojnie” przeciw zachodowi.
Dyskusje nad dalszą celowością zwoływania szczytów w formacie 14+1 należy połączyć z bilansem chińskich inwestycji w regionie. Czeski think-tank jest w tym aspekcie niezwykle krytyczny. W aktywności powiązanych z chińskim rządem podmiotów widzi przede wszystkim dążenie do taniego przejmowania zasobów i infrastruktury krytycznej. Jako szczególnie niebezpieczne określane są dążenia do wykupywania pakietów kontrolnych w portach. Z drugiej strony raport zwraca uwagę na stosunkowo niewielki wkład finansowy w nowe inwestycje infrastrukturalne. Mówiąc w skrócie – partnerzy z Azji okazali się mistrzami w sprawnym przejmowaniu europejskich firm i zasobów, natomiast zapowiedzi ich własnego materialnego wkładu pozostały w znacznym stopniu na etapie planów i obietnic. Do tego dochodzi powtarzający się zarzut szpiegostwa przemysłowego i kradzieży inwestycji.
Analiza opublikowana na stronie czeskiego ośrodka badawczego kreśli bardzo negatywny obraz bilansu współpracy z Chinami i kwestionuje w istocie dalszy sens utrzymywania odrębnego formatu dla spotkań rządów krajów Europy Środkowej z przedstawicielami Pekinu. Do tej diagnozy dochodzi też charakterystyczna dla naszych południowych sąsiadów obawa przed „wydzielaniem” tej części Europy z szeroko pojętego zachodu. Być może gdybyśmy spojrzeli na ekonomiczne relacje z Chinami z perspektywy na przykład węgierskiej – ocena mogłaby wypaść inaczej. Niezależnie jednak od potencjalnych różnic warto ten głos przemyśleć. A pytanie o przyszłość relacji z azjatyckim mocarstwem oraz o możliwy format tych relacji – pozostaje otwarte.
