Wraz z rosnącą rolą Polski w regionie, wzrasta zapotrzebowanie na instrumenty odziaływania kulturowego. Jednym z narzędzi polskiego soft power jest medal Virtus et Fraternitas, jedno z najbardziej prestiżowych odznaczeń państwa polskiego. To instrument, który umożliwia obywatelom różnych narodów czerpać dumę, radość i prestiż, z faktu – że kiedyś okazali pomoc ciemiężonym Polakom a raczej – ciemiężonym obywatelom wielonarodowej Polski. Skuteczna polityka w Trójmorzu musi korzystać z narzędzi soft power, wzmacniając atrakcyjność i bliskość kulturową państw regionu.
Na początku czerwca b.r. przez media przemknęła informacja, iż Prezydent Andrzej Duda odznaczył medalem Virtus et Fraternitas (łac. Cnota i Braterstwo) obywateli Czech, Rumunii, Słowacji Ukrainy, Węgier którzy w okresie totalitaryzmu nieśli pomoc Polakom i wspierali polskość. Przypomnijmy ich: Petro Hrudzewicz z Ukrainy został odznaczony, ponieważ w latach 80. XX wieku odmówił zniszczenia krzyża na mogile polskich żołnierzy poległych w walce z bolszewikami w 1920 roku. Ukraińskie małżeństwo Państwa Bazeluk ryzykując życiem swoim i swoich dzieci ukrywało od 1943 r. polską rodzinę tym samym ratując ich od śmierci. Jenő Ettera, węgierskiego burmistrza Ostrzychomia uhonorowano m.in. za pomoc ucieczce na Zachód i Bliski Wschód ponad 5 tys. Polaków po klęsce 1939 r.
Medal otrzymała także Ecaterina Olimpia Caradja, rumuńska arystokratka filantropka, która podczas wojny opiekowała się polskimi dziećmi – udostępniała dla nich i ich rodzin budynki, zapewniała wyżywienie i miejsce do nauki i zabaw. Czeskie małżeństwo Anny i Jana Jelínek uratowało podczas II wojny ponad 40 obywateli polskich różnych narodowości. Zaś słowacka rodzina Zofii i Jozefa Lach pomagała w przerzucaniu Polaków na Węgry, aby mogli trafić na Zachód. Jeden odznaczony przybył osobiście, większość odznaczono pośmiertnie – medale odebrały rodziny. Warto zwrócić uwagę na wspólny mianownik odznaczeń.
Ten mianownik to Trójmorze – wszyscy uhonorowani to obywatele państw należących do wskazanego regionu. Taki klucz doboru odznaczonych wskazuje, że państwo polskie uruchomiło znajdujące się w jego posiadaniu instrumenty z zakresu polityki historycznej, do budowy pozytywnego wizerunku Polski i zwiększania jego mocy oddziaływania w regionie Trójmorza. To świadome działanie z zakresu soft power.
Gwiazdki Michelina wiodą na manowce
Przez długi czas w nauce dominował pogląd, że do obliczania potęgi i siły państwa kluczowe są następujące parametry: liczba mieszkańców, wielkość państwa, siła militarna, skala zasobów naturalnych i zasobów bogactwa, siła gospodarki. Słowem im bardziej ludne, zasobne i silne państwo, tym jego pozycja i zdolność oddziaływania większe. Ta struktura, nie uwzględnia innych źródeł siły, których znaczenie rośnie w społeczeństwach demokratycznych. Skoro siła wypływająca z potęgi demograficznej, ekonomicznej określona jest mianem hard power, to siła oparta na atrakcyjności kulturowej, wartościach politycznych i dyplomacji określana jest mianem soft power.
To pojęcie zostało spopularyzowane w latach 90. XX wieku przez wykładowcę Harvardu Josepha Neya, teoretyka stosunków międzynarodowych związanego z jej liberalną szkołą. Podczas dociekań naukowych nad źródłami siły i potęgi, sformalizował pogląd, że kultura musi zawierać komponent wysokiej atrakcyjności oraz zdolności oddziaływania, wartości polityczne muszą opierać się po prostu na wiarygodności, nazywanej zgodnością zasad stosowanych w kraju i poza jego granicami, zaś polityka zagraniczna – musi być prowadzona w oparciu o autorytet i prawomocność. Wskazał przy tym, że soft power danego państwa nie zależy od takich parametrów jak wielkość terytorium czy liczba ludności. Z tej przyczyny wśród państw z wysokim wskaźnikiem soft power są państwa niewielkie i małe.
Pojawiły się także pułapki, związane z próba ujęcia soft power w klarowne parametry ocenne, niczym w bankach lub instytucjach określających wiarygodność kredytową państw. W ten sposób pojawiły się rankingi soft power oparte m.in. o takie kategorie jak: efektywność rządu, zaangażowanie na arenie międzynarodowej, edukacja, rozwój cyfrowy, przedsiębiorczość, wyniki sportowe, czy nawet liczba restauracji z gwiazdkami Michelina. Jednak wielokrotnie dało się zauważyć, że realna soft power nie zależy od wskazanych wyróżników. Izrael wyłącznie za pomocą instrumentów polityki historycznej zbudował skuteczną siłę oddziaływania wobec większości państw świata. Niemcy także korzystają z polityki historycznej tyle że odwróconej – starają się pokazać, że są państwem znającym wagę odpowiedzialności za II wojnę światową. Zaś modelowe rozliczenie z przeszłością, otwiera im drzwi do bycia tym, który wyznacza kierunki współpracy mające budować tamę demonom przeszłości. Przykładów można by mnożyć, lecz każdy powtórzyłby oczywistą prawidłowość. Dziś, gdy żyjemy w demokracji, gdzie głos obywateli ma, jeśli nie kluczowe, to z pewnością wielkie znaczenie dla podejmowanych decyzji, kwestia wizerunku kulturowego, wiarygodności i spójności polityki zagranicznej jest warunkiem niezbędnym do prowadzenia aktywnej polityki. Polityka w Trójmorzu bez soft power będzie zwyczajnie mniej efektywna.
Budowa pozytywnego wizerunku państwa niezbędna
Wraz ze zwiększającą się rolą Polski w regionie, wzrasta zapotrzebowanie na instrumenty odziaływania kulturowego. Wystarczy zajrzeć do przyjętej w 2020 r. Strategii Bezpieczeństwa Narodowego, aby zauważyć, iż rosnąca regionalnie rola, została powiązana z wymogiem budowy soft power państwa polskiego. Drugi filar strategii, na którym oparto bezpieczeństwo narodowe Rzeczpospolitej Polskiej wskazuje na konieczność budowania współpracy międzynarodowej w wymiarze bilateralnym, regionalnym oraz w wymiarze globalnym.
Rekomendacja dotycząca pogłębiania relacji bilateralnych i regionalnych z kluczowymi partnerami europejskimi w ramach Bukareszteńskiej Dziewiątki, Grupy Wyszehradzkiej, pojawia się wysoko, czyli tuż pod zaleceniem rozwijania współpracy strategicznej ze Stanami Zjednoczonymi. Tym samym formaty geograficznie powiązane z Trójmorzem otrzymały wysoką pozycję. Kolejna rekomendacja dotyczy wykorzystania położenia geograficznego na szlakach północ–południe i wschód–zachód, potencjału Bałtyku oraz regionu Trójmorza.
Z tej perspektywy nie dziwi, iż kolejny filar bezpieczeństwa państwa powiązano z zadaniem tworzenia pozytywnego wizerunku Polski oraz jej atrakcyjności kulturowej i gospodarczej. Rekomenduje się m.in. wzmocnienie pozycji państwa poprzez wykorzystanie dyplomacji publicznej i kulturalnej, technologii komunikacji społecznej, uwzględniając cele wynikające m.in. z polityki historycznej państwa. Zaś budowa pozytywnego wizerunku państwa ma być prowadzona m.in. poprzez promowanie polskiego języka, kultury (w tym kultury masowej), nauki i historii oraz chrześcijańskiego dziedzictwa narodu.
Człowieka mierzyć miarą serca
Jednym z narzędzi polskiego soft power jest medal Virtus et Fraternitas. Sprawdźmy zatem jaki może być prestiż tego odznaczenia. Odpowiedź wskazują statystyki. Z reguły znaczenia mierzy się skalą nadań – im odznaczenie nadawane rzadziej ‑ tym wyższa jego ranga, status i prestiż. Z tej perspektywy medal Virtus et Fraternitas kwalifikuje się jako jedno z najbardziej prestiżowych odznaczeń państwa polskiego. Nadania nie są częste, towarzyszy im znakomita oprawa, ostatnio gala we wnętrzach Pałacu Prezydenckiego, z udziałem prezydenta i wicepremiera rządu. Odznaczani to zwyczajni ludzie, tacy, jakich moglibyśmy spotkać za rogiem swojego domu, którzy okazali altruizm, dobro, bezinteresowność. Do tej pory medalem Virtus et Fraternitas, w dwóch galach, odznaczono zaledwie 25 osób. Dla porównania – od 1992 r., w wolnej Polsce Złotym Krzyżem Zasługi odznaczono ponad 49 tys. osób, ponad 84 tys. Srebrnym i prawie 100 tys. Brązowym. Z kolei order Polonia Restituta, drugie pod względem starszeństwa odznaczenie państwowe przyznano w tym samym czasie prawie 50 tys. osób (jedynie dwie najwyższe klasy odznaczenia nadano w niewielkich ilościach – Krzyż Wielki: 219 razy, Krzyż Komandorski z Gwiazdą – ponad 760 razy). Status i prestiż odznaczenia jednoznacznie określa częstotliwość nadań.
Ustanowiony w 2017 r., medal Virtus et Fraternitas nadaje Prezydent Polski na wniosek szefa Instytutu Pileckiego. Na odznaczeniu znajduje się wizerunek godła narodowego Polski z łacińską inskrypcją Virtus et Fraternitas, zaś na rewersie – personifikacja Polonii – kobiety z anielskimi skrzydłami, z włócznią Św. Maurycego (pierwszy historyczny symbol władców Polski z dynastii Piastów) otoczona inskrypcją „Człowieka trzeba mierzyć miarą serca”, będącą cytatem z Jana Pawła II. Celem odznaczenia jest upamiętnienie i uhonorowanie osób zasłużonych dla narodu polskiego za pielęgnowanie pamięci lub niesienie pomocy obywatelom Rzeczpospolitej wszystkich narodowości, którzy byli ofiarami nazistowskiego, komunistycznego totalitaryzmu, zbrodni niemieckich, nacjonalizmu w okresie od listopada 1917 r aż do połowy 1990 r.
Gdy Sejm przyjmował prawo ustanawiające Instytut Pileckiego i medal Virtus et Fraternitas w poczytnych mediach można było przeczytać, iż właśnie rząd tworzy „polskie Yad Vashem” oraz informowano, że Instytut Solidarności i Męstwa ma walczyć o dobre imię Polski i honorować pomagających Polakom. Jeśli rzeczywiście rząd polski inspirował się izraelskim Yad Vashem, budując Instytut Pileckiego i tworząc medal Virtus et Fraternitas, to śmiało można stwierdzić, że trudno o lepsze i bardziej efektywne wzorce dla instrumentów budowania pozytywnego wizerunku państwa, na bazie polityki historycznej. Efektywność wybranych technik budowania wizerunku zdają się potwierdzać słowa wnuka Zofii i Jozefa Lach ze Słowacji, który na początku czerwca br. odbierając z rąk prezydenta Andrzeja Dudy medal Virtus et Fraternitas, wyraził dumę z dokonań swoich dziadków, przypomniał, iż ryzykowali życiem by pomóc innym ludziom oraz podkreślił, że jest bardzo wdzięczny Polsce, że doceniła ich wysiłki. Ten cytat dobrze ilustruje zamierzony efekt działań – wybudowano instrument, który umożliwia obywatelom różnych narodów czerpać dumę, radość i prestiż, z faktu – że kiedyś okazali pomoc ciemiężonym Polakom a raczej – ciemiężonym obywatelom wielonarodowej Polski.
Z tej perspektywy narzędzia z zakresu soft power, sprzyjające podkreślaniu atrakcyjności kulturowej państwa polskiego, umożliwiające budowanie pozytywnego wizerunku wydają się być konieczne i niezbędne dla wzmacniania współpracy w regionie Trójmorza.