Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej 10 dni temu zakazał dalszej pracy drugiej co do wielkości kopalni węgla brunatnego w Polsce. Bez paliwa węglowego, jedna z czterech największych krajowych elektrowni wstrzyma produkcję prądu. Podstawą nie jest prawomocny wyrok unijnego sądu, ale tzw. zabezpieczenie, oparte na uznaniu przez panią sędzię, że tylko w ten sposób zatrzymując kopalnię można zadość uczynić oczekiwaniom Czechów, co ewentualnych do strat środowiskowych. Nie dość że TSUE użył nieproporcjonalnie silnego, można rzec, nadmiarowego instrumentu, w stosunku do przedmiotu sporu, to w przyszłości przy wielkich i ważnych dla Czech i Polski inwestycjach (budowa elektrowni atomowych), TSUE może wydać podobną decyzję. Mogącą te inwestycje przekreślić na zawsze. Jednego można być pewnym – spór o kopalnię z Turowie dał pretekst TSUE do upowszechnienia wykorzystywania tak silnego instrumentu. Instrumentu, mogącego już niedługo uderzyć w najważniejsze dla bezpieczeństwa energetycznego państw Trójmorza inwestycje.
Ten spór ma dwa wymiary – pierwszy dotyczy pretekstu, jaki dają działania polityków dają dla rozciągania i rozszerzania pola działania Trybunału oraz praktyki orzeczniczej opartej na poszerzania kompetencji poprzez orzecznictwo. Drugi zaś dotyczy dynamiki życia politycznego poszczególnych państw, oraz wykorzystywania sądownictwa europejskiego dla realizacji swoich politycznych celów oraz możliwych skutków takich działań.
Pierwszy wymiar, jakim jest rozszerzanie kompetencji sądownictwa europejskiego jest procesem stałym, rozlewającym się na kolejne zagadnienia. Teraz pretekst przyniósł spór toczony przez polityków z państw Unii Europejskiej, które do wspólnoty przystąpiły kilkanaście lat temu, są w związku z traktowane jako młodsze w Wspólnocie, mogące mniej, wobec których można podejmować takie decyzje, jakich wobec państw z Zachodu Europy nie ośmielonoby się podjąć. Tym samym łatwiej było o decyzję poszerzającą znacznie dotychczasową praktykę, opartą na powtarzaniu wcześniej wdrożonych mechanizmów. Wydaje się, że do tego pasuje decyzja o zabezpieczeniu wydana przez sędzię Rosario Silva de Lapuerta, wiceprezes TSUE.
Pani sędzia przychylając się do czeskiego wniosku o wstrzymanie działania kopalni oparła się na przesłance „fumus boni iuris” mówiącej, iż taka decyzja jest konieczna z faktycznego i prawnego punktu widzenia oraz dodatkowo niecierpiąca zwłoki. Prawdopodobnie wzięła pod uwagę argument, iż groźba nieodwracalnych szkód wymaga bardzo szybkiej decyzji. Tyle można wyczytać z oficjalnych komunikatów służb prawnych TSUE. Co jednak ta decyzja wnosi do praktyki orzeczniczej? Nie ulega wątpliwości, iż jest to zmiana i to w dodatku zmiana rewolucyjna w dotychczasowej praktyce sądowej UE w materii bezpieczeństwa energetycznego. Skoro na kilkanaście miesięcy przed rozstrzygnięciem sporu, przed wysłuchaniu stron, przed zapoznaniem się tysiącami stron ekspertyz i materiałów dowodowych, przed usłyszeniem opinii zaproszonych ekspertów przez oraz przed wydaniem po namyśle werdyktu przez pełny skład sędziowski TSUE, pojedyncza pani sędzia, jednoosobową decyzją (w tzw. trybie zabezpieczenia) zdecydowała o zamknięciu na wiele miesięcy elektrowni o mocy ok. 1500 MW, to tym samym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej podjął decyzję, że poszerza swoje oddziaływanie na bezpieczeństwo energetyczne państw członkowskich. TSUE uczynił to instrumentem dotychczas nigdy nieużytym do sporu o takim dużym znaczeniu. Podjęcie decyzji skutkującej zatrzymaniem pracy elektrowni w Turowie, odpowiadającej mocy jednej elektrowni atomowej starszego typu lub połowy mocy elektrowni atomowej nowego typu jest bez precedensu.
W trzecim akcie strzelba wypali
Warto pamiętać, że raz wdrożonymi w życie instrumentami prawnymi jest jak ze strzelbą zawieszoną na ścianie w akcie pierwszym sztuki teatralnej. Wiadomo: musi wypalić w akcie trzecim sztuki, tuż przed finałem. Ta nieco trywialna metafora, dość precyzyjnie oddaje logikę następstwa działań, także w sądownictwie. Raz użyte narzędzie z pewnością zostanie wykorzystane w przyszłości.
Ta konstatacja rodzi pytania kolejne. Kto może być celem takich działań? Które państwa powinny się obawiać nowej praktyki działania TSUE? Gdy pojawia się problem z odpowiedzią, kto powinien obawiać się najbardziej, z pomocą przychodzi technika odwrócenia pytań. Czy wyobrażamy sobie, że TSUE w przyszłości zastosuje tryb zabezpieczenia i nakaże zatrzymanie elektrowni w Niemczech? A może nakaże wstrzymanie pracy elektrowni we Francji? A może wstrzyma elektrownię włoską? Można zadawać pytania dalej wymieniając kolejne państwa. Nie trzeba tego czynić w przypadku jednego państwa – Polski. Tu już taka decyzja miała miejsce.
Czytaj również:
- Kongres Polska Wielki Projekt. Tomasz Teluk: nasz region musi mówić wspólnym głosem ws. energetyki
- [ANALIZA] Trójmorze zbyt uzależnione energetycznie od Rosji
Worek kłopotów za 45 mln euro
Teraz zajmijmy się drugim wymiarem sporu, uruchomionym sprawą kopalni i elektrowni Turów – zaś wynikającym z życia politycznego państw, oraz tematów spornych, mogących pojawić się na wokandzie unijnego Trybunału oraz możliwych skutków takich działań. Spór, który rozpalił emocje wokół kopalni i elektrowni w Turowie wprowadzili pod obrady TSUE czescy politycy. Politycy pracując ze swoimi wyborcami, w naturalny sposób odnoszą się do takich zagadnień – zaś, gdy tak jak w Czechach na jesieni będą miały miejsce wybory parlamentarne, trudno zakładać, iż zagadnienia mające duży potencjał rozbudzania emocji pozostaną niewykorzystane. Ta przewidywalna dla życia politycznego mechanika zaprowadziła czeskich polityków ze skargą do TSUE. Dodajmy – skargą zawierającą daleko idące wnioski, m.in. zatrzymania pracy polskiej kopalni węgla brunatnego w Turowie, (co skutkuje także zatrzymaniem elektrowni). Jeśli poszukać źródła sporu, to nie wydaje się, aby żądania formułowane przez stronę czeską były nie do udźwignięcia, w świetle ubiegłotygodniowych deklaracji rządu RP. Oficjalne komunikaty wskazywały, że strona polska deklaruje projekty w ochronę środowiska w wysokości do 45 mln euro i dawano do zrozumienia, iż te kwoty wyczerpują czeskie oczekiwania odnośnie do ochrony wód gruntowych i innych inwestycji mających służyć retencji wód gruntowych. Z kolei komunikaty PGE wskazywały, iż czyniono już inwestycje na kwoty więcej niż kilkunastu milionów euro. Warto skonstatować – skoro 45 mln euro inwestycji prawdopodobnie realizuje czeskie oczekiwanie, to gdyby strona polska je przyjęła mogłaby uniknąć kryzysu i spektakularnej decyzji unijnego Trybunału. Teraz nie dość, że zainwestuje tyle, ile oczekiwali Czesi, to dodatkowo pojawił się fakt dokonany – wprowadzenie w życie mechanizmu, którym TSUE będzie mógł zatrzymać stosunkowo szybko i łatwo wielkie inwestycje energetyczne, o kolosalnym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego państw Trójmorza. Tak się bowiem składa, że zarówno Czechy, jak i Polska, ale też Węgry, Słowacja i Słowenia oraz Rumunia traktują budowę elektrowni atomowych jako absolutny fundament swojego bezpieczeństwa energetycznego. Tylko Republika Czeska planuje zainwestować w czasie najbliższych kilkunastu lat w budowę nowych reaktorów atomowych prawie 45 miliardów złotych w dwóch istniejących elektrowniach: w Dukovanach i Temelinie. Do 2040 roku energetyka atomowa ma się stać głównym źródłem elektryczności dla Czech z udziałem w wys. 58 proc. w bilansie energetycznym państwa. Z kolei Polska zakłada, że w latach 30. XXI wieku zostanie wybudowanych 6 bloków atomowych, w dwóch trzy blokowych, lub trzech dwu blokowych elektrowniach za grubo ponad 100 mld zł. Za 12 lat ma w Polsce pracować pierwszy blok o mocy 1000 – 1600 MW, zaś kolejne mają być oddawane do użytku zaledwie, co 2-3 lata. Realizację tych ambitnych planów państw Trójmorza wpiera ofensywa dyplomatyczna naszych państw. Zaledwie przed niespełna dwoma miesiącami (19 marca 2021 r., Polska, Czechy, Rumunia, Słowacja, Słowenia i Węgry) – znacząca część państw Trójmorza wraz z Francją podpisała polityczny list za wsparciem rozwoju energetyki nuklearnej w UE i taktowaniu jej, jako istotnej technologii w osiąganiu celu neutralności klimatycznej. Spór przeciwników ze zwolennikami energetyki atomowej zdaje się nakręcać niczym sprężyna w zegarku i wchodzić na kolejne pola
Niemcy zablokują Żarnowiec?
Po drugiej stronie przeciwnicy energetyki nuklearnej, Niemcy za pośrednictwem swojego ministerstwa środowiska planują dyplomatyczną ofensywę przeciwko energetyce nuklearnej. Resort środowiska RFN w opublikowanym w 10. rocznicę katastrofy jądrowej w Fukushimie (11 marca 2021 r.) dokumencie programowym przedstawił polityczne cele dotyczące energetyki jądrowej, w tym przekonywanie innych państw europejskich, by z takiej energii zrezygnowały. Zaś szefowa tego resortu RFN zadeklarowała, iż pracuje, aby konsekwentnie zakończyć wycofywanie energii atomowej w Niemczech oraz zmniejszyć ryzyko w Europie. Oprócz Niemiec, w koalicję antyatomową zaangażowana jest bardzo mocno Austria, która podejmuje spektakularne działania na rzecz blokowania nawet odległych geograficznie projektów. W 2020 r. przegrała walkę przed TSUE a brytyjską elektrownią Hinkley Point C, której zarzucała nie tylko niedozwoloną pomoc publiczną, to jeszcze zagrożenie dla środowiska naturalnego.
W styczniu 2020 r. na Szczycie Grupy Wyszehradzkiej Kanclerz Austrii podkreślał, że jedyne, co różni jego państwo od V4 to stosunek do energetyki nuklearnej. Dotychczas Polska nie odczuła aktywnych działań Austrii przeciwko planowanym w naszym kraju elektrowniom. Na tym polu rozwijają działalność niemieccy zieloni. Za cel wzięli sobie planowaną elektrownię atomową w okolicach Żarnowca na wybrzeżu, kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Trójmiasta. Niemiecki raport wskazuje że na skutek potencjalnej katastrofy nawet 1,8 mln Niemców byłoby zmuszonych do ewakuacji. Większość analizowanych scenariuszy wskazuje, że kraje sąsiednie Polski ucierpiałyby na takiej katastrofie bardziej niż ona sama. Raport został zrealizowany na podstawie badań charaktersytyki wiatrów. Warto nadmienić, iż niemieccy zieloni dziś szybują w rankingach poparcia społecznego i jest bardzo prawdopodobne, że jeśli nie będą przyszłym liderem rządowym to z pewnością znajdą się w przyszłej koalicji wyborczej.
Spór między zwolennikami rozwoju energetyki atomowej, których większość należy do Trójmorza z przeciwnikami tego typu energetyki, prowadzonymi przez Niemcy, Austrię i Belgię zaostrza się. Prawdopodobnie już w nieodległej przyszłości skargi na projekty budowy elektrowni atomowych w państwach Trójmorza trafią na wokandę Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że spór o inwestycje ekologiczne rzędu kilkudziesięciu milionów euro, w kopalni węgla w Turowie może w przyszłości jeśli nie zablokować na zawsze, to zahamować, bardzo utrudnić, spowolnić budowę wartych kilkadziesiąt miliardów euro elektrowni atomowych, nie tylko w Czechach i Polsce, ale też pozostałych państwach Trójmorza.