Dr Teluk: Czechy – czekając na rząd

Autor: Dr Tomasz Teluk
Podziel się tym wpisem:

Sytuacja polityczna po wyborach u naszych południowych sąsiadów nie rozwiąże się z dnia na dzień. Przed nami tygodnie, a może nawet miesiące oczekiwania, podczas których Czesi będą się zajmować głównie sobą.

Polscy politycy z napięciem oczekiwali wyników wyborów parlamentarnych w Pradze. Chcą najszybciej jak to możliwe zakończyć spór z Czechami wokół kopalni Turów. Rządowi Prawa i Sprawiedliwości śpieszy się z każdym dniem coraz bardziej. Sprawa ma fatalny wydźwięk wizerunkowy, w dodatku każdego dnia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nalicza nam karę w wysokości 0,5 mln euro. Gdy dodamy do tego perturbacje wokół Funduszu Odbudowy, obraz klęski staje się jasny.

Czesi są w odmiennej sytuacji. Ich spór z Polską interesuje mniej. Są górą – TSUE stoi po ich stronie. Mogą zająć się krajową polityką. A tam po wyborach jest nadzwyczaj ciekawie. Nieoczekiwanym zwycięzcą wyborczego maratonu okazali się konserwatyści. Pod progiem, po raz pierwszy w historii, znaleźli się komuniści i socjaliści. Przyszedł więc czas na całkiem nowe rozdanie.

Kto otrzyma misję sformowania rządu?

Koalicja SPOLU składa się z kilku prawicowych ugrupowań: Obywatelskiej Partii Demokratycznej, Unii Chrześcijańskiej i Demokratycznej-Czechosłowackiej Partii Ludowej oraz związku Odpowiedzialność-Dobrobyt 09. SPOLU uzyskała najwięcej procent głosów w wyborach, lecz w Izbie Poselskiej, co wynika z parlamentarnej matematyki, będzie miała 71 posłów, o jednego mniej niż drugie ANO premiera Andreja Babisza.

Niemniej, zgodnie z tradycją, to SPOLU dostanie misję utworzenia rządu. Kiedy? Nie wiadomo. Prezydent Milosz Zeman, który zwyczajowo powierza tekę premiera liderowi zwycięskiej partii, wylądował w szpitalu tuż po spotkaniu z odchodzącym Babiszem. Urzędujący szef rządu misji utworzenia nowego gabinetu nie otrzymał, choć teoretycznie istniała taka możliwość i potem stworzenie rządu mniejszościowego. Na razie mamy więc pat.

Kancelaria Prezydenta bardzo skąpo informuje o stanie zdrowia szefa państwa. Pojawiły się więc plotki, że Zeman może być umierający. Prezydent od dłuższego czasu ma problemy z cukrzycą i nerkami, co utrudnia mu sprawowanie urzędu. Teraz trzeba jednak czekać na rozstrzygnięcie, a terminy prezydenta do niczego nie obowiązują. Nowa  koalicja czeka już na pasie startowym, a prezydent leży w łóżku. 

Piraci koalicjantem SPOLU?

Umowę o nieprowadzeniu negocjacji z innymi partiami SPOLU podpisało z trzecią siłą w czeskim parlamencie: koalicją Partii Piratów i ruchu Burmistrzowie i Niezależni. Razem mogą liczyć na 108 z 200 miejsc w Izbie Poselskiej, co pozwala stworzyć stabilną większość. Zanim jednak owa współpraca się sformalizuje, rządy w kraju sprawuje dotychczasowy gabinet.

Dla polskich negocjatorów nie są to dobre wieści. Babisz nie będzie chciał na odchodne podejmować żadnych ważnych decyzji. Nowa koalicja to pomieszanie ognia z wodą. SPOLU to konserwatyści, dobrze nastawieni do inicjatywy Trójmorza. Pod koniec zeszłego miesiąca Jan Zahradil, europoseł Obywatelskiej Partii Demokratycznej (Občanská demokratická strana – ODS), która wraz z PiS wchodzi w skład frakcji EKR, deklarował, że wkrótce po wyborach kryzys zostanie zażegnany. Jednak ODS jest tylko jednym z kilku ugrupowań potencjalnej nowej koalicji.

Co najmniej równoważną siłą jest lewicowo-libertariańska Partia Piratów. Ugrupowanie proeuropejskiej, niechętne zarówno obecnym rządom w Warszawie jak i w Budapeszcie, sceptyczne wobec Trójmorza, spolegliwe wobec Niemiec, mające na sztandarach zarówno tęczową jak i zieloną rewolucję. Ekscentryczny lider Piratów Ivan Bartoš może okazać się trudnym negocjatorem, zwłaszcza, gdy debata będzie toczyła się wokół kwestii ekologicznych.

Czas negocjacji

Czas gra na korzyść Czechów. Przed nimi długie tygodnie, a pewnie raczej miesiące żmudnych politycznych negocjacji. Zanim stworzą rząd, może zmienić się pora roku. Zanim zasiądą do stołu negocjacyjnego, może być już mróz. Chyba, że stanie się coś, co nagle ociepli stosunki między naszymi krajami.

Chciałby tego dziennikarz Martin Ehl z ekonomicznego dziennika „Hospodářské noviny”. „Byłoby pięknie, gdyby nowy minister spraw zagranicznych udał się wpierw do Polski, aby podpisać porozumienie wokół Turowa” – napisał, cytując Vita Dostala, dyrektora wykonawczego ds. polityki zagranicznej think-tanku AMO. Jego słowa można przyjąć za dobrą monetę.

Skip to content