Staje się faktem to, przed czym od dekad ostrzegali eksperci: przepisy dotyczące ochrony środowiska stają się głównym narzędziem globalnej konkurencji oraz podporządkowywania krajów słabszych gospodarczo i politycznie.
Wydaje się, że największym wygranym są tutaj Niemcy, którzy forsując radykalną politykę wobec zmian klimatu w Unii Europejskiej, w końcu zdołali do niej przekonać dotychczas największego sceptyka – Stany Zjednoczone. Administracja Joe Bidena zaczęła mówić językiem Niemiec i stawia na Berlin jako głównego sojusznika USA w Europie.
Wizja Merkel i Bidena
Wczorajsze spotkanie Angeli Merkel i Joe Bidena przypieczętowało tę wizję. Ustalenia w Waszyngtonie niepokoją i muszą unaocznić opinii publicznej, że tutaj nie chodzi o klimat ani o ochronę środowiska naturalnego, lecz o wielkie pieniądze i politykę.
Fakty, które wynikają z niemiecko-amerykańskich ustaleń są szokujące. USA zgadzają się na dokończenie budowy Nord Stream 2, bo blokowanie projektu, który jest na finiszu jest pozbawione celu. Obie strony ustaliły, że różnią się co do oceny zagrożeń jakie niesie współpraca energetyczna Rosja-Niemcy w tym zakresie.
Alternatywa dla Inicjatywy Trójmorza
W dodatku USA i Niemcy powołują Partnerstwo Klimatyczne dla Europy Środkowej i Ukrainy, aby promować technologie odnawialne, wodorowe i elektromobilne. Ponadto obie strony uzgodniły walkę z populizmem, co naturalnie odnosi się do „zbuntowanych” w Unii Węgier i Polski.
Ustalenia spotkania w Waszyngtonie muszą niepokoić. Można je odczytywać jako stworzenie alternatywy dla Inicjatywy Trójmorza oraz jako próbę pacyfikacji krajów Europy Środkowej, która może być realizowana pod szczytnym pretekstem walki z „globalnym ociepleniem” czy „populizmem”.
Jednocześnie należy jasno stwierdzić, że przedstawianie Niemiec jako lidera zielonych technologii jest niezgodne z prawdą. Jak dowodzi Clean Energy Wire, w czerwcu najważniejszym źródłem energii elektrycznej w Niemczech było spalanie węgla kamiennego i brunatnego. Z tego źródła nasi zachodni sąsiedzi otrzymali 27,5 proc. energii. Ogólnie ze źródeł nieodnawialnych Niemcy wygenerowali większość energii elektrycznej dla swojego kraju.
Fałszywy obraz lidera
Warto także przypomnieć, że mimo iż od innych krajów, głównie Polski, domagają się zamknięcia kopalni i elektrowni węglowych, sami inwestują w nowe projekty dewastujące środowisko naturalne. Przykładem może być nowa kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego należąca do koncernu RWE, która wiąże się z wycinką prastarego lasu w Hambach, liczącego 12 tyś. lat.
Węgiel brunatny jest jednym z głównych składników niemieckiego koszyka energii. Niemcy są światowym liderem w wydobyciu tego surowca, w 100 proc. metodą odkrywkową, nie zważając na koszty środowiskowe oraz emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Widać więc wyraźnie, że Berlin nie tylko ma za nic Zielony Ład, ale także bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej, bo przecież otwarcie współpracują z Rosjanami.
Powyższe powinno zastanowić decydentów, czy rzeczywiście warto ślepo podporządkowywać się planowi energetycznemu Berlina. Dużo bardziej palące wydaje się scementowanie krajów Trójmorza oraz wzajemnej integracji energetycznej. Zwłaszcza, że na horyzoncie rysuje się nowy rosyjsko-niemiecki sojusz współpracy wodorowej. Od 2030 roku wodór będzie można swobodnie przesyłać rurociągiem Nord Stream 2, co właśnie pośrednio zaaprobowali Amerykanie.
Fot. Bundesregierung/Bergmann