Saakaszwili kluczowa postać polityczna w Gruzji, po wyborach lokalnych

Autor: Oleksandr Shevchenko
Podziel się tym wpisem:

Druga tura wyborów lokalnych w Gruzji doprowadziła do zaostrzenia kryzysu politycznego w tym kraju. Oficjalne wyniki wyborów mówią o totalnej porażce opozycyjnej partii Zjednoczony Ruch Narodowy.

Jednak sytuacja w kraju staje się co raz bardziej niestabilna, a uwaga całego gruzińskiego społeczeństwa skierowana jest głównie na kwestię stanu zdrowia uwięzionego trzeciego prezydenta Gruzji (2004−2013) Micheiła Saakaszwilego.

Zwycięstwo bez zaufania

Druga tura wyborów lokalnych, która odbyła się 30 października, miała być kluczową polityczną bitwą, która wyznaczy przyszłość Gruzji co najmniej na trzy najbliższe lata, do kolejnych wyborów parlamentarnych. We wszystkich największych miastach Gruzji odbywały się drugie tury wyborów merów, w których uczestniczyli przedstawiciele rządzącej partii Gruzińskie Marzenie oraz opozycyjnej partii Zjednoczony Ruch Narodowy. Jak i podczas kilku poprzednich wyborów w Gruzji, sondaże exit poll w dniu wyborów pokazały sprzeczne wyniki. Według sondażu firmy Anowa, przeprowadzonego na zamówienie opozycyjnego kanału Mtavari Arkhi, w pięciu największych miastach Gruzji (Tbilisi, Zugdidi, Batumi, Rustawi, Kutaisi) zwycięstwo zdobyli przedstawiciele Zjednoczonego Ruchu Narodowego. Natomiast exit poll firmy Gorbi w tych samych miastach, na zamówienie rządowej telewizji Imedi, pokazały zwycięstwo przedstawicieli Gruzińskiego Marzenia. Dlatego do chwili ogłoszenia oficjalnych wyników, ich wynik był niemożliwy do przewidzenia. Stało się powodem braku zaufania do oficjalnego wyniku, według którego kandydaci Gruzińskiego Marzenia wygrali nie tylko w największych miastach, ale w ogóle w 14 z 15 gmin. Według Centralnego Komitetu Wyborczego Gruzji kandydat opozycji zwyciężył jedynie w miasteczku Calendżicha, na zachodzie kraju, zamieszkanego przez zaledwie 10 tys. mieszkańców (gmina liczy nieco ponad 20 tys. mieszkańców). Oczywiście takie wyniki wywołały duży brak zaufania u części gruzińskiego społeczeństwa, ale też u międzynarodowych obserwatorów. Pozarządowa międzynarodowa organizacja Transparency International na przykład oświadczyła, że w dniu drugiej tury wyborów zaobserwowano przypadki utrudniania pracy dziennikarzom oraz dużą koncentrację koordynatorów partyjnych w promieniu 100 metrów od lokali wyborczych, co jest sprzeczne ze zaktualizowanym Kodeksem Wyborczym Gruzji.

Ponadto Transparency International krytykuje komisje wyborcze za stronniczość wobec organizacji monitorujących oraz informuje o zastosowaniu praktyki sztucznego opóźniania procesu liczenia głosów i sporządzania protokołów końcowych. Według Transparency International w wielu lokalach wyborczych dochodziło również do przypadków nieprawidłowości polegających na rozdawaniu przez komisje wyborcze zarówno ważnych, jak i nieważnych kart do głosowania.

Natomiast organizacja Międzynarodowa Wspólnota Sprawiedliwych Wyborów i Demokracji (ISFED), która miała 642 własnych obserwatorów gruzińskich wyborów zaznaczyła, że druga tura wyborów stała się straconą szansą na drodze demokratycznego rozwoju kraju. Podobnie o wyborach wypowiedziało się przedstawicielstwo UE w Gruzji, które w specjalnym oświadczeniu nazwało te wybory „straconą możliwością” dla tego kraju.

Natomiast szef misji obserwacyjnej Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) OBWE Albert Johnson zaznaczył, że wybory odbyły się „spokojnie i były dobrze zorganizowane”.

Władze gruzińskie już dzień po wyborach ogłosiły swoje zwycięstwo i zakończenie wyborów, które „potwierdziły legitymację obecnego rządu”.

Jednak już 31 października na prospekcie Rustawelego przy parlamencie Gruzji zebrali się ludzie, wyrażając protest przeciw takim wynikom wyborów. Wydawało się, że sytuacja jest podobna po początku Rewolucji Róż 2003 roku, jednak tym razem liderzy opozycji nie byli tak zdecydowani w swoich działaniach.

Niezdecydowanie opozycji

Wbrew oczekiwaniom, przewodniczący Zjednoczonego Ruchu Narodowego i kandydat na mera Tbilisi Nika Melia nie ogłosił rozpoczęcia bezterminowej akcji pod parlamentem Gruzji, a nawet nie wypowiedział się jasno o braku zaufania do oficjalnych wyników wyborów. Lider gruzińskiej opozycji tylko określił najbliższe plany opozycji − odwołać się w sprawie kart do głosowania uznanych przez CKW za nieważne, przez tydzień pracować w regionach i zorganizować dużą akcję protestacyjną 7 listopada. Takie zamiary opozycji zostały negatywnie przyjęte przez dużą część jej zwolenników, gdyż były sprzeczne z ich wcześniejszym deklaracjami. Od początku uwięzienia Micheiła Saakaszwilego i od początku jego głodówki opozycja gruzińska twierdzi, że każdy dzień się liczy, gdyż stan zdrowia byłego prezydenta stale się pogarsza. Na tym tle tygodniowa przerwa w protestach tuż po drugiej turze wyborów wyglądała dziwnie. Później jednak przedstawiciele Zjednoczonego Ruchu Narodowego wyjaśnili, że protest jest zaplanowany nie na 7, a na 6 listopada, ale nie w Tbilisi, a w Rustawi, obok więzienia, gdzie znajduje się Saakaszwili. Tym niemniej ten krok opozycji wygląda dziwnie – tygodniowa przerwa w protestach faktycznie pozostała, a przeniesienie protestu z Tbilisi do Rustaweli przenosi akcent protestu ze sfałszowania wyborów lokalnych na wymóg uwolnienia Micheiła Saakaszwilego.

Saakaszwili jako kluczowy czynnik gruzińskiej polityki

Od momentu powrotu Micheiła Saakaszwilego do Gruzji, wszystkie wydarzenia miejscowej polityki tak czy inaczej kręcą się wokół tej postaci. Sprawa jego aresztowania jest także wyraźnie widoczna na poziomie międzynarodowym, co sprawia gruzińskiemu rządowi poważne problemy w polityce zagranicznej. Dlatego naturalnym jest to, że Gruzińskie Marzenie na różne sposoby stara się umniejszyć znaczenie sprawy Saakaszwilego i sprawić, by była maksymalnie niezauważalna. Biorąc jednak pod uwagę znaczenie Micheiła Saakaszwilego w regionalnej polityce, zrobić to bardzo trudno. Opozycja natomiast wykorzystuje aresztowanie byłego prezydenta Gruzji jako główny czynnik mobilizujący niezadowoloną część społeczeństwa oraz pozwalający podtrzymywać niestabilność w życiu politycznym Gruzji. Temu sprzyjają zarówno trwająca już ponad 30 dni głodówka byłego prezydenta, wywołująca uzasadnioną obawę o jego stan zdrowia, jak i listy i apele samego byłego prezydenta, który komentuje prawie każde duże wydarzenie w kraju i w ten sposób ciągle utrzymuje więź z gruzińskim społeczeństwem. Drugiego listopada, w swoim kolejnym apelu Saakaszwili zapewnił, że 10 dni po jego uwolnieniu władze gruzińskie będą zmuszone zorganizować przedterminowe wybory. W ten sposób zostały wyznaczone główne cele gruzińskiej opozycji – najpierw uwolnienie Saakaszwilego, później zmuszenie władz do przedterminowych wyborów. Poza tym uwięziony Saakaszwili twierdzi, że po sfałszowanych wyborach społeczeństwo gruzińskie jest całkowicie uprawnione do protestów ulicznych, tym samym faktycznie wzywając Gruzinów do rewolucji. Aktywność Saakaszwilego z więzienia wywołała reakcję Służby Bezpieczeństwa Narodowego Gruzji, która oświadczyła, że „w Gruzji przygotowuje się destabilizację, a Saakaszwili z więzienia rozsyła dyrektywy”. Tymczasem władze polityczne – Gruzińskie Marzenie – starają się zapewnić, że sprawa Saakaszwilego już nie ma znaczenia. Poseł Gruzińskiego Marzenia Mamuka Mdinaradze na przykład twierdził, że „Saakaszwili nie interesuje już ani nas, ani społeczeństwa”. Natomiast obecna prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili oświadczyła, że nigdy nie ułaskawi Saakaszwilego. Władze gruzińskie nie są więc gotowe na jakikolwiek dialog z opozycją. Szóstego listopada, zgodnie z zapowiedziami, pod więzieniem w Rustawi zaczął się protest opozycji. Nika Melia oświadczył, że będzie to „sprawiedliwy protest” aż do wyzwolenia Saakaszwilego. Tymczasem 7 listopada lekarz Saakaszwilego powiedział, że w każdej chwili stan jego pacjenta może się stać krytyczny. Na tym tle, wywiezienie Saakaszwilego w szpital więzienny w Tbilisi, do którego doszło 8 listopada, wywołuje jeszcze większą trwogę o zdrowiu byłego prezydenta Gruzji. Według słów polityków opozycyjnych w więzieniu wobec Saakaszwilego nie stosowana siła fizyczna ani psychologiczna. Dostęp rodziny czy sojuszników do Saakaszwilego na razie jest zablokowany.  Przy tak napiętej sytuacji jakakolwiek zmiana w stanie zdrowia byłego gruzińskiego prezydenta grozi politycznym wybuchem w całym kraju. Ale żadna ze stron nie jest gotowa na ustępstwa.

Skip to content